Trener Paweł Nowakowski relacjonuje z hiszpańskiego Palamos.

Mimo niesprzyjających warunków za oknem nasze załogi intensywnie przygotowuja się już do nowego sezonu. Część zawodników wybrała na to hiszpańskie Palamos (grupa 420), natomiast Optimiściarze właśnie wrócili z Chorwacji. Oto krótka relacja i podsumowanie zgrupowania okiem Trenera klasy 420 Pawła Nowakowskiego.

Hiszpańskie klimaty sprzyjają refleksjom.

Tej jesieni mija dziesięć lat mojej trenerskiej pracy, z czego pięć ostatnich lat prowadzę grupę 420 w YKP Gdynia.

Mam to wyjątkowe szczęście że pracę zarobkową udaje mi się pogodzić z zajęciem które daje całkiem sporo satysfakcji. Praca trenera to nieustanne doskonalenie swojego warsztatu i przede wszystkim przebywanie wśród młodych ludzi. Zimą żeglarze regatowi w naszym kraju realizują trening ogólnorozwojowy, albo trenują na południu europy. Ja mam przyjemność trenować nasze 420 w hiszpańskim Palamos. Dziś jesteśmy na półmetku naszego zgrupowania i przed nami jeszcze siedem dni treningu. Żeglujemy w grupie dziewięciu łódek z Warszawy i Gdyni, nasz klub reprezentują trzy załogi Aga z Agatą, Julia z Hanią i Staś z Santiago i Magda z Izą.

Zajęcia prowadzimy z dwóch pontonów razem z trenerami z Warszawy. Treningi prowadzone w dużej grupie dają niewątpliwe korzyści, nie od dziś wiadomo że wewnętrzna zdrowa rywalizacja podnosi poziom całej grupy. Nowicjusze z dnia na dzień robią ogromne postępy a liderzy dostają sygnał że dominacja nie musi trwać wiecznie i tylko ciężka praca pozwoli utrzymać czołowe lokaty. I tak jest w naszym przypadku, młode wilki podgryzają weteranów, dając wyraźny sygnał że to oni chcą być najlepsi. Siła grupy jest ogromna.

Do tego wszystkiego warunki mamy wyśmienite. Tak nasz pobyt relacjonują zawodnicy YKP Gdynia:

„Do Palamos dotarliśmy późnym niedzielnym wieczorem co oznacza że dziś mija tydzień naszego pobytu w słonecznej Hiszpani. Podróż samolotem bardzo nam się dłuzyła ale bezpiecznie dotarliśmy na miejsce. Zgrupowanie zaczęliśmy od rozpakowania łódek, na co niektórzy potrzebowali dużo czasu. Mimo wszystko zdążyliśmy jeszcze zejść na trening. Codziennie wieje więć nie mamy już siły na popołudniowe bieganie. Trener jednak nie odpuszcza i wysyła nas na przebieżki brzegiem morza. Jeszcze tylko przez tydzień będziemy tu ciężko trenować, ale w grudniu  znowu wracamy.”

Jak wynika z powyższej relacji pracujemy uczciwie i zawodnicy mają prawo odczuwać zmęczenie.

Nasz dzień zaczynamy o osmej poranną zaprawą, potem poranna toaleta i śniadanie. Potem praca przy taklowaniu, przebieranie i o dwunastej na wodę. Na wodzie spędzamy od pięciu do sześciu godzin koncentrując się głównie na doskonaleniu techniki. Potem energetyczna przekąska i biegowy trening kompensacyjny. Około dziewiętnastej obiadokolacja, potem odprawa z wideo analizą. Po takim dniu nie trzeba liczyć baranów żeby smacznie zasnąć. Ktoś może zapytać po co to wszystko? Przygotowujemy się do Mistrzostw Europy Juniorów, które odbędą się w Sierpniu w Bułgarskim Burgas. Następnie Mistrzostwa Polski, miejsca jeszcze nie znamy, zostanie wybrane w drodze konkursu. Prawdziwą wisienką na torcie będzie start w Mistrzostwach Świata ISAF w Malezyjskim Langkawi. Niestety tą przyjemność będą miały tylko dwie załogi, najlepsza męska i żeńska wyłoniona w drodze eliminacji.

Pozdrawiam, Paweł Nowakowski

Comments are closed.